Obserwatorzy

poniedziałek, 31 października 2011

jesienne inspiracje ...

spacery, odpoczynek, a potem ...
z tęsknoty za szalami zrobiłam od razu dwa.

Pierwszy kolorystyką współgra z moim kącikiem
rododendronowo-azaliowym :


















Drugi bardziej zachowawczy, chociaż też tematycznie związany z jesienią:)





Ten drugi jeszcze schnie:)

niedziela, 30 października 2011

odwiedziny ...

Coraz bliżej podchodzą,
coraz mniej się boją.

Moi dzisiejsi goście:







wtorek, 25 października 2011

kolejny kapelutek ...

Weekendy w domu poświęcam teraz na filcowanie!
Był sobie kiedyś szal "indiańskie lato".
Tonacja twarzowa, a ponieważ zostało jeszcze trochę wełny,
postanowiłam ufilcować czapko-kapelusz:))
i wyszło tak:







a tu autorka w kapelutku:



Zima już teraz nie straszna:)

sobota, 22 października 2011

mój kapelusz:)

Ochłonęłam po mieście,
po spotkaniach z fajnymi kobietami,
po sesjach zdjęciowych, spacerach z aparatem...
i dzisiaj od rana, jako, ze pogoda raczej "butelkowa"
zabrałam się za weryfikację swoich umiejętności
w kwestii filcowania kapelusza.
Mówią,że praktyka czyni mistrza,
więc teraz samodzielnie,
bez żadnych podpowiedzi
przystąpiłam do pracy.
Główny problem mojego kapeluszowego filcowania
polega na tym, że nie mam
żadnej formy (piłki, miski, garnka)
na kapelusz poza własną głową.
Okazało się przy okazji, ze mamy
z men'żem taki sam obwód głowy!
Po tylu latach wspólnego pożycia
jeszcze czegoś się o nim dowiedziałam:)))

Zdjęcia robił men'żu,
a kapelutek jeszcze mokry:))

tak wygląda z prawej strony:





Z lewej wyszło coś na wzór motyla(?)





Chodziło mi oto, żeby niesymetryczne "mazańce"
były wokół kapelusza.
Z lewej, na złączeniu "coś powstało":)

I faktury:



Jak wyschnie, pewnie pojadę w nim do miasta:))))

ps.
nie obyło się oczywiście bez wpadki,
ale na szczęście już wiem, co jest nie tak:0

czwartek, 20 października 2011

sesja zdjęciowa ...

Jesień jest jeszcze dla nas łaskawa...
Wprawdzie poranki są mroźne i chłodne,
ale w ciągu dnia można wygrzewać się na słońcu.
Korzystam z każdej nadarzającej się okazji.
Wczoraj np. zupełnie niechcący
uczestniczyłam w sesji zdjęciowej
podczas której zaprezentowane zostały gotowe kapelusze i czapka
wykonane na piątkowych warsztatach.
Modelką była p. Agnieszka z Decokreacji
Słońce dodało uroku zdjęciom.
Myślę, ze wykonane przez nas prace są godne uwagi
i na pewno sprawdza się podczas nadchodzącej zimy:)

Z dzisiejszego spaceru z aparatem mam też kilka jesiennych fotek.
W przydomowych ogródkach jest jeszcze całkiem kolorowo:)








Jutro wracam do siebie, do lasu
i zgadnijcie za kim najbardziej tęsknię?
Oto ona w pełnej krasie:)



A tu trochę zawstydzona tym, ze przyłapano ją na kanapie:)



Te zdjęcia znalazłam w aparacie.
Zrobiłam je podczas ostatniego pobytu w domu:)

Miłego weekendu wszystkim życzę:)

poniedziałek, 17 października 2011

zeszły piątek w mieście...

Cóż mogę napisać:)
Dzięki dwóm wspaniałym kobietom
spełniło się jedno z moich drobnych marzeń.
Jak wiadomo z drobiazgów życie się składa,
a drobne marzenia je osładzają...:))))
Jestem bardzo zadowolona z piątkowego spotkania
Zapraszam na stronę zaprzyjaźnionego bloga
Strefa filcu można zobaczyć dokładną relację ze spotkania.
Haniu i p. Agnieszko
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TWÓRCZY WIECZÓR:)!

piątek, 14 października 2011

rocznica...

Tradycyjne symbole kolejnych rocznic:

Pierwsza - Papierowa
Druga - Bawełniana
Trzecia - Skórzana
Czwarta - Jedwabna
Piąta - Drewniana
Szósta - Żelazna
Siódma - Miedziana
Ósma - Brązowa
Dziewiąta - Fajansowa
Dziesiąta - Cynowa
Jedenasta - Stalowa
Dwunasta - Lniana
Trzynasta - Koronkowa
Czternasta - Kości Słoniowej
Piętnasta - Kryształowa
Dwudziesta - Porcelanowa
Dwudziesta Piąta - Srebrna
Trzydziesta - Perłowa
Trzydziesta Piąta - Koralowa
Czterdziesta - Rubinowa
Czterdziesta Piąta - Szafirowa
Pięćdziesiąta - Złota
Pięćdziesiąta Piąta - Szmaragdowa
Sześćdziesiąta - Diamentowa
Siedemdziesiąta Piąta - Brylantowa
(źródło -internet - http://www.slub.hg.pl/teksty/rocznice.htm)


Wczoraj minęły 3 lata mojego blogowania!
107 post!
Nie lubię podsumowań, ale ...
Działo się w ciągu tych trzech lat
to co miało się dziać.
Blog powstał z myślą o moich pracach
rękodzielniczych...
Starałam się nie wplatać tu wątków osobistych,
chociaż nie zawsze się udawało.
Niektóre wydarzenia mnie uskrzydlały,
inne ściągały na ziemię i pewnie to było widać.
Sporo się nauczyłam.
Dzięki blogowi poznałam wiele ciekawych osób.
Niektóre też w realu - i było mi tym bardziej miło!
Mam nadzieję, że z wzajemnością:)
Chciałabym teraz ogłosić swoje pierwsze blogowe candy
ale ...
Chwilowo mam bardzo ograniczony dostęp do mojej pracowni.
Jak wpadam do domu to "jak po ogień"
potem wracam do miasta.
Obiecuję jednak solennie, że już wkrótce coś wymyśle.
Tym bardziej, że "skórzana" rocznica jest sporym wyzwaniem:))
Z "miedzianą" nie miałabym problemu:)))

Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy mnie odwiedzają.
Tym, którzy zostawiają ślad i tym, którzy tylko w "przelocie":)
Dziękuję za Wasze opinie, rady i wsparcie.
Mam nadzieję, ze nadal będziecie do mnie zaglądać.
SERDECZNIE ZAPRASZAM!

niedziela, 9 października 2011

z tęsknoty za biżuterią ...

Przedpołudniowy spacer na tyle poprawił mi nastrój,
ze zajrzałam do swojej pracowni witrażowej.
Naprawdę dawno tam nie byłam i nic nie robiłam.
Projekt ważki w przygotowaniu, nie nadaje się
jeszcze do realizacji.
Na aniołki za wcześnie,a może nigdy nie jest
na nie za wcześnie, ale jakoś nie miałam ochoty.
Zabrałam się za biżuterię.
Najbardziej lubię szkło połączone z miedzią.
I tak, jeszcze ciepły komplet, z czerwonymi kaboszonami:

Wisior:


Bransoleta - trochę trudno ją sfotografować:




Pierścień gigant!:


Kolczyki:


I jeden samotny wisior z brązowym agatem:


I to było na tyle:)

cisza wyborcza ...

została ewidentnie złamana.
I to przez kogo?!:)

Pogoda przed południem zachęcała
do spaceru.
Ze względu na nienajlepszy nastrój
- cóż, nie zawsze jest różowo :(
postanowiłam zabrać psicę i pójść w las.
Odetchnąć świeżym powietrzem:)
Tuż przed samym wyjściem, nastąpiła mała zmiana
towarzystwa - psica, ze względu na wiek została w domu.
Jej miejsce zajął men'żu(!)- młodszy trochę od psicy;/
i też dzisiaj milczący:)
Mieliśmy iść na grzyby, więc zabieranie psicy było
naprawdę bezcelowe.
Ona już nie nadaje się na długie wędrówki.
Stawy odmawiają jej posłuszeństwa
Na wszelki wypadek zabrałam aparat,
bo coś na grzyby nie liczyłam za bardzo.
Wśród drzew, nad naszymi głowami,
dały się słyszeć odgłosy -
nawoływania, przekrzykiwania,
zachęcania, przekonywania ...





Początkowo nie było nic widać,
tylko słychać - ogólnie ptasi wrzask.

Potem ściągnęłam zoomem
taką oto grupę:





Najwyraźniej zbierają się do odlotu,
tylko jakoś nie mogą się zdecydować
KTO MA JE POPROWADZIĆ!
Krążyły nad naszymi głowami dobrą chwilę.
Raz w lewo, raz w prawo...
W ostateczności powstało coś takiego:





Do "klucza" gęsi, czy żurawi to raczej nie podobne,
ale myślę, ze jak na początek długiej drogi, może być.
Pewnie w trasie, dojdą do porozumienia i jakoś
przyzwoicie się uformują:)
To już drugi raz oglądałam i słyszałam
takie ptasie "przepychanki".
Chodziło o to KTO MA BYĆ LIDEREM!
Teraz udało mi się to sfotografować:)

Jak widać i ptaki mają swoje rozterki;/!

środa, 5 października 2011

Oswajanie miasta cd...:)

Jak się nie ma co się lubi,
to się lubi co się ma!
I powiem, że wcale nie jest źle:)
Znalazłam sposób, na swój pobyt w mieście.
Oprócz spraw obowiązkowych i niezwykle dla mnie
ważnych i istotnych, acz nieprzyjemnych
postanowiłam odetchnąć trochę towarzysko!
Nic bowiem tak dobrze nie robi na samopoczucie,
jak rozmowa w dobrym towarzystwie.
Parę osób dawno nie widzianych bywa też w tym mieście,
więc na przyszły tydzień
mam już omówione spotkania.
A idąc za ciosem poznawania w realu
internetowych znajomych, wczoraj spędziłam
przemiłe popołudnie, w cudownym miejscu,
z internetową "filcomaniaczką".
Haniu mam nadzieję, że mi darujesz to określenie,
ale obie jesteśmy nieźle w tym temacie zakręcone
skoro ponad 2,5 godziny mówiłyśmy tylko o filcakach.
Miejsce też sprzyjało rozmowie.
Byłyśmy w urokliwej Galerii -herbaciarni
która znajduje się na nowym Starym Mieście i myślę,
że ma już swoich stałych bywalców.
Do wejścia zaprasza ciekawy szyld i witryna







A w środku mnóstwo prac,
rękodzieło artystyczne wszelkiego asortymentu





Znajome prace:)



I kącik herbaciany:



Atmosfera powiedziałabym rodzinna.
Ciasta własnego wypieku, przepyszna herbata,
no tylko siedzieć i gadać.
I tak też było!
W tle spokojna muzyka,
nawet nie wiem kiedy czas upłynął!

Przyznam się nawet do gafy, którą popełniłam,
ale na szczęście już wszystko wyjaśnione i załatwione.
W trakcie rozmowy poczułam się tak,
jakbyśmy się znały już od dawna.
Żegnając się, czułam,
ze wychodzę od bardzo dobrych znajomych
I ....
Dopiero w autobusie uzmysłowiłam sobie,
że nie zapłaciłam ani za herbatę, ani za ciasto!!!
Boziu, no jaki obciach i wstyd!!!
Pierwszy raz w życiu takie coś mi się zdarzyło!!!
Chwyciłam zaraz za telefon ( dzięki za ulotkę ) i wyjaśniłam sytuację.
Dzisiaj oczywiście uregulowałam wszystko.
Obiecałam poprawę i przy następnej wizycie
będę od razu płacić rachunki:))
No dziewczyny same sobie winne;)
Zbyt serdecznie i ciepło zajmują się swoimi gośćmi,
Człowiek czuje się jak w domu!

Haniu dziękuje, że ratowałaś mój honor!:))

sobota, 1 października 2011

wielkomiejskie atrakcje :)

Przekonam się znowu do miasta czy nie?
W sumie chyba jestem miejskie zwierze,
bo jakby na to nie patrzeć, połowę
swojego dotychczasowego życia
spędziłam jednak w mieście ...
Tyle, ze wiejskie życie bardziej mi pasuje!!!

Spróbuję spojrzeć na miasto
łagodnym okiem.
Zacznę od zachódu słońca:







Może nie jest romantycznie, ale za to jakie kolory!:)
Po takim zachodzie słońca nastał cudny dzień:)
W czasie mojej obowiązkowej wędrówki
po mieście, wypatrywałam ciekawostek
i proszę:)











A teraz miejska zieleń i nie tylko:)













I na koniec takie cudne autko:)







Nie mogłam się oprzeć, tym szkiełkom:)

Jak na jeden wieczór i cały dzień
myślę, ze całkiem nieźle idzie mi
oswajanie miasta:)