Przez parę dni nie miałam internetu:(
Dostawca wykonywał jakieś prace konserwatorskie...
Na dodatek szalały burze, wiało, były tez małe przerwy
w dostawie prądu.
Nie powiem, czułam się jak bez ręki!
Wygląda na to,że dopadło mnie
jakieś uzależnienie, nałóg czy cóś:)
"0" kontaktu ze światem, bo prawda jest taka,
że w moim "leśnym położeniu" internet
jest dla mnie oknem na świat!!!
Końcówka wakacji, wolnego mam jeszcze sporo,
więc wykorzystałam ten "bez internetowy" czas
na realizację tego co siedziało w mojej głowie od dawna.
Zadziwiłam się mocno, kiedy men'żu powiedział
"niezła cepeliada":)
Cóż, męskie spojrzenie, na damskie widzenie:)
Pierwszy szal na czarnej jedwabnej żorżecie
z delikatnym jedwabnym haftem,
który to haft wkomponowałam w mój filcowy wzór
Tak wyglądają detale
Tak szal w całej krasie:)
A tak można go wiązać
lub
A teraz drugi szal, nazwany przeze mnie "indiańskie lato"
z detalami:
a to filcomaniaczki lubią najbardziej:
ja te marszczenia uwielbiam
I ostatnie spojrzenie na "indiańskie lato"
Teraz już mam internet więc pewnie trochę sobie odpuszczę filcowanie,
chociaż...?
W głowie zrodziły się następne szale,
a jesień tuż, tuż, wiec kto wie ...?
Piękne szale... Indiańskie lato REWELACJA :)
OdpowiedzUsuńBuziolce:*
Piękne szale. I też głosuję na indiańskie lato.
OdpowiedzUsuńWow niezła robota :) Z takim szalem zrobisz furorę :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Agata
Cudne ,obydwa !
OdpowiedzUsuńWitaj Joie - zawsze mi miło, gdy ktoś nowy zagląda tu z wizytą:)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę - zapraszam częściej:)
Plastusia - dziękuje bardzo:)
OdpowiedzUsuńTwoja opinia jest dla mnie cenna, bo jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich szali robionych na silk lapsach. Sam jeszcze nie mam odwagi się za nie wziąć, chociaż materiał leży już w moim domu:)
Biżuteria z filcu - witaj:) cieszę się, że podobają Ci się moje szale. Zapraszam do odwiedzin:)
OdpowiedzUsuńDora - dzięki:) "Indiańskie lato" sponsorowała reklama batona Mars:) - w której stary Indianin wchodzi w towarzystwie młodego na górę ... a potem prosi "zaprowadź mnie do białej stokrotki"
OdpowiedzUsuńWow! Ale piękne! Dla mnie wygrywa pierwszy szal, w drugim sposobie noszenia. Też lubię tę reklamę marsa;)
OdpowiedzUsuńCudowne!!!!!!!!!!!!!!Biała stokrotka chyba była zachwycona.....szalem:)
OdpowiedzUsuńA ja głosuję tym razem na czerwień! Kopara opada na widok tych filcowanych cudeniek. Przepiękne!
OdpowiedzUsuńMada, chyba muszę odszukać tego Twojego speca od netu, by Ci przeciął kabelek (he, he, he) Tym sposobem powstaną następne cudowności. Masz kobitko zmysł i do puszystych i przeźroczystych cudeniek. Oba szale piękne. Mam ochotę na tę czerwień z hafcikami, a indiański ma ciekawą kolorystykę. Pozwól, że frędzle skopiuję ;)w którymś z moich przyszłych szali ( a bardzo mnie wziął filc i filcowanie mimo upałów). Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńten czarno czerwony...I też w drugim sposobie noszenia....GENIALNY !!!
OdpowiedzUsuńmada - ja się muszę od ciebie uśmiechnąć o taki szal...
April - ten czerwony szal jest wyjątkowo "mięsisty" i ciepły - a zawiązał się niemalże "sam", bo mi się "wąsiki" od niego zaplątały z tyłu:)
OdpowiedzUsuńKasia - ja też myślę, że "biała stokrotka" nie miała by nic przeciwko temu szalowi:))
OdpowiedzUsuńKasiaN - witam na mojej stronie:) mam nadzieję, ze będziesz częstym gościem u mnie:)
OdpowiedzUsuńJustynko - do "indiańskiego lata" wykorzystałam włóczkę rainbow od crafttrioszek - filcowałam nią moje wdzianko na warsztatach:)
OdpowiedzUsuńFrędzelki możesz jak najbardziej skopiować, tym bardziej że Twoja "zeberka" też mnie zainspirowała:))
Pozdrawiam filcomaniaczkę:)
Tuv - proszę bardzo, lubię spełniać prośby,a już uśmiechniętych osób w szczególności:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
mada !!!
OdpowiedzUsuńserio,serio?!?
PISZCZĘ z radości:))
ten szal przypomniał mi ....DAWNE czasy.
Mama uszyła mi spódnicę.Zamaszystą,na białym tle czerwone ,ogromne maki,no wiadomo z czarnymi pręcikami.Do tego mialam obcisly t-shirt,teraz to norma,ekhm w dawnych czasach wyczarowałam go ze stroju gimnastycznego - były takie jednoczęściowe.Czarny z czerwonymi lamówkami.Obciełam dół....Rękaw 3/4,sporawy dekolt łódka....I do teog chusta z czerwonego szyfonu obszyta frędzlami.Ktorą nosiłam zawiązaną na spódnicę...
heheheh.Musiałam wygladać nieźle,skoro dyrcio (liceum) aż zagadał do mnie na ulicy ;))))
a i podaj koszt,bo przecież...
OdpowiedzUsuńTuv- puściłam maila:))
OdpowiedzUsuńOba prześliczne, trudno wybrać!A ślubny ma coś przeciwko cepeliadzie???Buziaki, ;)
OdpowiedzUsuńAnabell - ten czerwony szal skojarzył się ślubnemu z góralskimi chustami, które kiedyś w "Cepelii" można było kupić :)- stąd ta "cepeliada":)
OdpowiedzUsuńodpiszę wieczorem;)
OdpowiedzUsuńAle przepiękne te szale, szczególnie ten pierwszy :) Zazdraszczam zdolności!
OdpowiedzUsuńZamarzył mi się taki szal :-))))) pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuń