ale ...:)
zainspirowana malwą z poprzedniego posta
zrobiłam kolejny szal.
Kolory "chodziły" za mną od dawna,
kawałek jedwabnego szala leżał i czekał,
czekał i czekał ... aż się doczekał:)
Tym razem w pracy naprawdę dużo pomógł men'żu,
bo... jak się kobita uprze to, chociaż "nie powinna",
nie ma na nią mocnych:)
W robieniu szala najprzyjemniejsze jest rozkładanie wełny,
zabawa kolorem, fakturą, układanie wzoru...
Potem to już jest ciężka harówa i jak można
to trzeba wykorzystać do tego silniejszego!
I tak się stało:)
wełna rozłożona - tym razem jeden brzeg szala został wolny.
Po czynnościach wstępnych i zrolowaniu pracy
oddałam ją w ręce silniejsze od moich:)
a oto efekt końcowy:
Zanim zabrałam się za szal, na rozgrzewkę, po dłuższej przerwie
uturlałam siebie dreda na szyję, do którego dorobiłam kwiatka na organzie
- takie 3w1 - może być sam dred, sam kwiatek i dred z kwiatkiem.
o tak:)
Do zrobienie dreda wykorzystałam wełnę, która też swoje odleżała.
Kupiłam ją u craftrrioszek w maju, na warsztatach filcowania.
Mają naprawdę cudne rainbow'y
i robią też kolory na zamówienie:)
A na koniec poszczuję trochę grzybiarzy.
Poranny spacer z psicą zaowocował takim okazem!:)
Na pocieszenie zazdrośnikom dodam, ze tylko kapelusz był zdrowy:)
Miłej niedzieli:)*
Madziu efekty filcowania ,przy mężowskim wspomożeniu,bardzo przyjemne,a jeżeli chodzi o grzyby,ta ja jestem z tych zazdrośnic,i bardzo Ci tych grzybów zazdroszczę,bo u mnie niestety jeszcze nie ma,ale mimo wszystko szkoda,że tylko kapelusz był zdrowy,bo grzybek naprawdę okazały:)))Czekam na sezon na moim terenie:)))Buziaki i pozdrowionka serdeczne:)))
OdpowiedzUsuńNo to się "chłopina" narobiła.Ale bardzo fajnie to wyszło, zdolny wygniatacz z męża.A dred też mi się podoba. W okolicach W-wy to nie za bardzo jest gdzie na te grzyby się wybrać, za dużo zbieraczy.Wiesz, pamiętam czasy gdy zbieraliśmy same kapelusze, żeby więcej grzybów do kosza weszło.Ale to było w Borach Tucholskich,na terenie dawnego lotniska.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
to nie szal...to dzieło sztuki, ja tam zadnego szala nie widzę...
OdpowiedzUsuńładne pastelowe kolorki szala wyszły a i ufilcowany jak trzeba:)Bardzo ładnie się prezentuje,pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMachnęłam juz ręką na grzyby :)
OdpowiedzUsuńSzal w takich kolorach jest wręcz apetyczny:) i rozswietla to pochmurne i deszczowe lato.
Dredy zawsze fajne a z kwiatkiem zrobiły sie szlachetniejsze:))
Diana - u nas w zasadzie sezon już rozpoczęty, o czym świadczą tabuny tubylców w lesie, którzy ze sprzedaży grzybów żyją...
OdpowiedzUsuńGrzyby jednakowoż są, bo każdy coś do domu przynosi:)))
serdeczności:))
Anabell -tak chłopu sprytnie to "turlanie" szło i miał w tym radość, że nawet go sfilmowałam:)), ale filmik tylko do wglądu domowego:))
OdpowiedzUsuńSąsiedzi moich rodziców pociągiem w okolice Krzyża na grzyby wyruszają, a stamtąd to już "rzut beretem" do mnie:)))
Beata - specjalnie tak ułożony, żeby za "dzieło sztuki" robił:))
OdpowiedzUsuńStrefa filcu - dziękuję :))
OdpowiedzUsuńchciałoby się bardziej poszaleć filcowo, ale chwilowo sił mi brak...:)
Dora - zbieranie grzybów to sama frajda;) - jak częściej będziesz na swoim kawałku ziemi, odkryjesz tę przyjemność:))
OdpowiedzUsuńzawsze marzyły mi się dredy z moich własnych włosów, ale to już się chyba nie doczekam:)))- pozostały filcowe;)
ten szal to dla mnie za mięsisto-żywotny jest.
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi owadożernego kwaitka.Takieg oco to mlask i nie ma owada...
Tuv - taka modliszka:)???
OdpowiedzUsuńMado, szal piękny. Żałuję bardzo że za żadne skarby nie udaje mi się nakłonić mojego men'ża do rolowania; Bardzo mnie intryguje twój pomysł na ufilcowanie organzy. koniecznie muszę spróbować;)Kwiat jest piękny. pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNanunana - siła wyższa z tym men'żowskim rolowaniem - nie miał chłop wyjścia:))
OdpowiedzUsuńnie,raczej Rosiczka:)
OdpowiedzUsuńale taka....jak była na filmie Jumandji;)
dred mię sięspodobał.
I kwiat bardzo;)
I NARESZCIE kawałek ścian kolorowych widać i wielgachne jasne okna;)
Tuv - jeśli chodzi o kolory to rzeczywiście są!!! trochę trwało zanim je polubiłam, bo to prezent od men'ża z zeszłorocznych wakacji- ja u dziecka a on malowanie wymyślił:)) Klar był jak wróciłam, ale kolory dały mi ostro po oczach:))
OdpowiedzUsuńEfekt super, ja też mam na szczęście takie ręce. Gdy są nieobecne, siniaki w czterech kolorach na przedramionach malujące się w przeciągu tygodnia.
OdpowiedzUsuńZdolność-tworzenia - Witaj:) cieszę się , ze wpadłaś z wizytą. Filcowanie to naprawdę praca dla "mocarnych" chociaż jak w realu poznałam kilka filcujących osób, to w życiu bym nie pomyślała, ze maja taką siłę w rekach:)) Kobieta ( nawet drobna) jednak potrafi:))
OdpowiedzUsuń