Obserwatorzy
niedziela, 28 sierpnia 2011
jesienny spacer ...
Ostatnie dni lata sprzyjają spacerom.
Dzisiaj od rana planowałam wyjście do lasu,
tyle, że moje plany kolidowały nieco z planami men'ża.
Ale podobno, jak się kobieta uprze to ... nie ma, ze boli:)
Zastosowałam też argument men'żowski-
"jeszcze nie wiesz, ze to lubisz"
i ... poszliśmy w las:))
z koszyczkiem, tak na wszelki wypadek
i z aparatem fotograficznym.
Sesja zdjęciowa wyjątkowo się udała:)
Te drobne fioletowe kwiatuszki, których jest coraz więcej w lesie
niechybnie świadczą o nadchodzącej jesieni.
Bardzo uważnie musieliśmy spoglądać pod nogi,
żeby nie rozdeptać kurek pochowanych w mchu:)
Niektóre bardziej się odsłaniały
i były łatwiejszą zdobyczą:)
Uwagę w lesie trzeba mieć podzielną, bo jak szuka się grzybów
można niechcący wpaść w taką sieć
Ta się uratowała, ale kilka innych niestety zniszczyliśmy:(
Nie specjalnie i wcale to nie było przyjemne, brrr!!!
Jak się jednak widzi takie okazy
to trudno zważać na pajęczyny :))
Ponad dwie godziny spaceru po lesie
Warto było ... nie wiadomo przecież,
ile jeszcze takich ciepłych dni przed nami
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojejku, ale grzyby! Dziś u nas jest całkiem przyjemnie, bo nie ma upału, 22 w cieniu.Byłam w parku na spacerze i dobrze mi to zrobiło.Jakieś okrutne odludzie tam u Was, skoro takie okazy grzybów stoją jak na wystawie.Te olbrzymie pajęczyny są śliczne, ale faktycznie, zderzenie się z nią nie należy do miłych przeżyć. I tak się potem lepią na włosach, brr. A jak się te fioletowe kwiatuszki nazywają? Ładne, ale ja ich w naszych lasach nie spotkałam. Wiesz, marzy mi się prawdziwe grzybobranie- ciut Ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Fajnie, że się spacerek udał, trzeba korzystać póki pogoda, bo...powiadasz, że jesień idzie? A ja myślałam, że już była :) U nas tak sobie z tą pogodą, dużo deszczu było i już myślałam, że po lecie. A tu wczoraj skwar, nocą burza i deszcz i straszna wichura. A dziś...ciepło, ale jakoś tak nijako. I dopiero teraz spojrzałam na tytuł posta: jesienny spacer :) Może jesień w tym roku będzie cicha i spokojna? Pozdrowionka!:)
OdpowiedzUsuńAnabell - odludzie to mało powiedziane:))
OdpowiedzUsuńEfekt jest taki, ze niektóre partie lasu znam jak własną kieszeń i po grzyby z zamkniętymi oczami mogę iść - oczywiście jak jest sezon. Tego czerwonego kozaka z drugiego zdjęcia właśnie tak znalazłam :))- po prostu wiedziałam, ze tam będzie i już:)))
A te fioletowe kwiatuszki to wrzos leśny - kwitnie zwykle we wrześniu, ale w tym roku jakoś wcześniej zaczął więc ... wczesna jesień nas czeka?:)
Spacer dobrze robi na wszystko:))
Dobrego nowego tygodnia Ci życzę:))
Monroma - jeśli chodzi o "złotą polską jesień" - to ja nie mam nic przeciwko - może nawet wcześniej być. Najbardziej nie lubię jesiennej szarugi, wiatru i deszczu.
OdpowiedzUsuńI dołuje mnie to , ze dni są coraz krótsze... Światła słonecznego potrzebuję do szczęścia:)))
Pozdrawiam wczesno-jesiennie:))
Mam nadzieje na ładną ,słoneczną jesień.
OdpowiedzUsuńTez byłam w moim lasku i grzybow nie znalazłam,za sucho chyba.
Babiego lata na twarzy bardzo nie lubię a wrzosy i owszem,choc niby nie mozna zabierac bukietu do domu,bo przynoszą pecha :)
Dora - też o tych wrzosach słyszałam:) One i tak ładniej w lesie wyglądają:))
OdpowiedzUsuńFantastyczna sprawa takie grzybobrania :) Uwielbiam, na szczęście/nieszczęście mój luby uwielbia to jeszcze bardziej niż ja :)
OdpowiedzUsuń