Ostatnie dni lata sprzyjają spacerom.
Dzisiaj od rana planowałam wyjście do lasu,
tyle, że moje plany kolidowały nieco z planami men'ża.
Ale podobno, jak się kobieta uprze to ... nie ma, ze boli:)
Zastosowałam też argument men'żowski-
"jeszcze nie wiesz, ze to lubisz"
i ... poszliśmy w las:))
z koszyczkiem, tak na wszelki wypadek
i z aparatem fotograficznym.
Sesja zdjęciowa wyjątkowo się udała:)
Te drobne fioletowe kwiatuszki, których jest coraz więcej w lesie
niechybnie świadczą o nadchodzącej jesieni.
Bardzo uważnie musieliśmy spoglądać pod nogi,
żeby nie rozdeptać kurek pochowanych w mchu:)
Niektóre bardziej się odsłaniały
i były łatwiejszą zdobyczą:)
Uwagę w lesie trzeba mieć podzielną, bo jak szuka się grzybów
można niechcący wpaść w taką sieć
Ta się uratowała, ale kilka innych niestety zniszczyliśmy:(
Nie specjalnie i wcale to nie było przyjemne, brrr!!!
Jak się jednak widzi takie okazy
to trudno zważać na pajęczyny :))
Ponad dwie godziny spaceru po lesie
Warto było ... nie wiadomo przecież,
ile jeszcze takich ciepłych dni przed nami