na mały relaks, chwilę zapomnienia...
Przez ostatnie 4 dni trochę się zadziało...
Może kiedyś dojrzeję do tego, żeby o tym pisać?
Jednym słowem, potrzebowałam chwili oddechu.
Wybrałam się na spacer po okolicy.
Ponieważ podczas takiego spaceru wszystko się może zdarzyć
zabrałam ze sobą:
- aparat fotograficzny
- koszyk i mały nożyk(!)
- komórkę - nie wiem po co?, bo tam gdzie chadzam zwykle zasięgu nie ma:P
- wierną towarzyszkę, starą już i bardzo oddaną sukę - opóźniała mój spacer,
ale ja i tak nigdzie się nie spieszyłam:)
Zwolniłam ostatnio ...
Coraz częściej potrzebuję być sama...
Nie było nas w domu ze dwie godziny.
Wróciłyśmy zmachane, ale warto było:)
Kilka zdjęć ze spaceru:
to inspiracje do przyszłych filcaków:
czy można było ją zostawić w domu?
a to dodatkowy bonus z naszego spaceru:
trochę "pomieszałam" w koszyku, bo pod spodem było
całkiem sporo kurek:)
Men'żu wprawdzie zachwytu nie wykazał na widok prawie pełnego koszyka grzybów,
bo on niestety tylko z tych konsumujących, i obawiał się pewnie, że go zagonie do czyszczenia, ale zrobił "generalki" w domu, co jak twierdzą niektórzy, wychodzi mu całkiem nieźle i sprawia nawet przyjemność:P
Teraz "ciapie żabami" z nieba, więc ja przed kompem z gorącą herbatką
men'żu przed tv, a nasza kochana psica odpoczywa,
albo jak kto woli "robi prasówkę"
Zupełnie nie w temacie (chociaż??) -
spodobał mi się wywiad z M. Czubaszek
w którym pytana o natchnienie odpowiedziała:
"... natchnienie mnie nie dotyczy!
Dobrze kiedy są pomysły, a one biorą się z niezapłaconych rachunków.
Im bardziej tracę płynność finansową, tym więcej mam pomysłów"