Obserwatorzy

sobota, 19 lutego 2011

charity shops...

przyszlo mi pare dni spedzic na Wyspie.
Sprawy rodzinne i tesknota za wnukiem
mnie tu przygnaly.
Poniewaz nie moge tu nic "tworzyc"
w wolnych chwilach zagladam do angielskich
lumpeksow czyli Charity Shops.
Czego szukam???
Jedwabnych szalikow, chust, chusteczek.
Gromadze materialy do moich nowych filcakow.
W przyszlym tygodniu mam zaplanowany wypad do
Hobby Shopu - to moj ulubiny angielski sklep.
Mozna w nim dostac wszystko o czym sie zamarzy
jesli chodzi o tzw."robotki"- poczawszy od haftowania,
robienia na drutach, szycia, malowania, modelowania, klejenia
skladania bizuterii,przez roznego rodzaju papiery, papeterie, naklejki,
pieczatki, tusze, farby, nozyczki, dekoracje weselne...
cuda, ktore trudno wymienic i spamietac:)
Ten najblizej nas jest w Maidstone i ma 2 pietra.
Zwykle spedzam tam do 2 godzin:)
Niemozliwe?
Mozliwe, mozliwe...:)
Juz sie nie moge doczekac:)

5 komentarzy:

  1. Jak to, tylko 2 godziny? Mnie to pewnie musieliby stamtąd wyciągać traktorem. Czekam na bardziej wiosenne dni, bo otworzyli u nas kawiarnię dla "craftówek" i już nie mogę się doczekać, by tam się wybrać. Bo kawa kawą, ale półki mają być pełne przydatnych drobiazgów a i pogadać można na tematy robótkowe.U Ciebie deszcz, a u nas śnieg i mróz. I zapowiadają jeszcze większy mróz, coś ćwierkali o -20. Największą trudność sprawiały mi plączące się druciki, bo gdy je skręcałam to się plątały.A one są cieniutkie i łatwo się odkształcają. No i jakimś cudem jeden mi się wpasował dość głęboko w skórę i to na płask, wcale nie koniuszkiem. Najwięcej się wnerwiłam,gdy mi się zameczek rozpadł, bo musiałam wszystko "rozebrać" i od nowa splatać. Bo to jest nanizywane na dwa splatane w trakcie posuwania się do przodu druciki. Podobno już jutro moja wraca do domu. Ucałuj swego słodkiego wnusia w czółeczko ode mnie, on jest taki ładny!
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW, ale super! Ale 2 godziny to strasznie maleńko! Mnie z godzina zawsze zejdzie grzebiąc w Empiku na dziale 'art-pap'. No, ale zrozumiałe, do wnusia pewnie pędzisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. te dwie godziny to tak na poczatek, zeby nie zniechecic nikogo do moich zakupow:) Jak znam zycie bede tam znacznie dluzej, ale to juz przeforsuje jak bedziemy na miejscu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anabell, drucikowa plecioknka jest bardzo pracochlonna,ale niezwykle efektowna, tylko pewnie bym sie zniechecila, gdyby przyszlo mi ja jeszcze raz robic z powodu urwannego zameczka:)
    Wnusio z kazdym dniem coraz fajniejszy jest i slodziak niemozliwy, a buziole to ja mu co chwila daje, taki jest "do zjedzenia":)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też się zgadzam, że 2 godzinki to malutko. . . Ja chyba jak bym weszła zaraz po otwarciu i zaczeła oglądać to musieliby mnie wyganiać ze sklepu, bo już zamykają :D I pewnie naet nie wiedziałabym kiedy ten czas tak zleciał ;-)

    OdpowiedzUsuń