Na wstępie uprzedzam, że tytuł posta NIE oznacza zamknięcia bloga!:)
Wprawdzie ostatnio rzadko tutaj bywam,
ale to nie jeszcze nie powód, żeby zniknąć na zawsze.
Wakacyjny czas po prostu nie sprzyja siedzeniu przed komputerem.
Tytułowe rozstania i pożegnania dotyczą raczej stanu ducha,
który oswajam od dosyć dawna.
Dotyczy on konkretnie momentu, w którym rozstaję się
z rzeczą przez siebie stworzoną.
Oddaję komuś moje małe rękodzieło.
Wróciłam myślami do tego etapu w swoim życiu, kiedy to
na początku witrażowania często nie mogłam rozstać się
z biżuterią przez siebie zrobioną.
Pewnie z czysto egoistycznych pobudek.
Nie przekonywały mnie argumenty w stylu - "przecież zrobisz sobie taką samą".
Takiej samej już nie da się zrobić, choćby właśnie dlatego, że to ręczna robota.
Poza tym nie da się przeżyć ponownie emocji, które towarzyszą pracy nad daną rzeczą.
Moment tworzenia ma w sobie coś tajemniczego, może nawet magicznego.
Oczywiście, nie ze wszystkimi swoimi pracami byłam i jestem aż tak "emocjonalnie związana",
ale kilka takich udało mi się zrobić.
Ostatnią nawet stosunkowo niedawno.
Ceramiczny plaster dostałam w prezencie i poza tym, że zachwycił mnie
kolorami szkliwa, nie bardzo wiedziałam co z nim zrobić.
Czekał więc cierpliwie, aż zrodzi się w mojej głowie pomysł/wizja
co do sposobu wykorzystania.
Trwało to trochę, nie powiem.
W efekcie powstała miedziana bransoleta, której ozdobą jest właśnie ten ceramiczny plaster.
Jak oswoiłam rozstanie z bransoletką?
Najzwyczajniej świecie - nosiłam ją przez pewien czas niemal codziennie.
Ułożyła mi się nawet tak na nadgarstku, że wręcz jej nie czułam.
Wygodna jest !:)
Wypatrzyła ją u mnie córka mojej przyjaciółki.
Padło też pytanie - nie będzie Ci żal?
Już nie!
Oswoiłam moment rozstania, a poza tym
coraz więcej frajdy sprawia mi fakt,
że moje rzeczy podobają się też innym.
I wiem , że jak zdobędę podobny plaster, to znowu zrobię bransoletkę
i jak komuś się spodoba to ... pójdzie w świat:)
Piękna praca, też bym tak pewnie zrobiła. Ale ja często robię jakiś biżutek z myślą o konkretnej osobie (co nie oznacza wcale,że ta osoba to coś sobie u mnie zamówiła)
OdpowiedzUsuńi wtedy mam innego rodzaju problem -jak to dać tej osobie, skoro tak naprawdę nie wiem, czy będzie z tego zadowolona. I przyznam Ci się, że mam całkiem sporo rzeczy, które zrobiłam ot tak, bo miałam właśnie natchnienie; sama tego nie noszę i to leży i leży. No ale na szczęście przychodzi moment otrzezwienia i wtedy robię rozdawajkę.
Miłego, ;)
Anabell - w sumie to chyba najważniejsze, ze nasza frajda ( proces tworzenia) może też być frajdą dla innych :))
Usuńserdeczności:))
jest piękna....mi by było żal.....
OdpowiedzUsuńBożena - tak naprawdę żal,było mi na początku ... tak jak napisałam - teraz już nie :))) Przeszło mi :)))
UsuńRozumiem o czym piszesz, mam podobnie. Bransoletka jest super, super:)
OdpowiedzUsuńLudwika - dziękuje za odwiedziny:)Gdyby wszystkie zrobione przeze mnie rzeczy miały zostać ze mną to ....ho, ho musiałabym mieć osobny pokój na nie :)))
UsuńNiech więc idą w świat i cieszą innych:)
pozdrawiam:)
Piękna bransoleta :) i rozumiem Twoje rozterki, chociaż nie jestem artystką
OdpowiedzUsuńjednak rozumiem
Margarithes - jak nie jesteś jak jesteś :)))dzięki:))
UsuńAle nie taką, nie w tym sensie :) Pięknego dnia
UsuńTo już jest ten wyższy poziom artysty,kiedy może się swoją sztuką i pracą dzielić z innymi,bez żalu:)
OdpowiedzUsuńDostalam paczusie i jestem zachwycona,bransoletke juz nosze codziennie,naszyjnik ,jak wychodze gdzies...
OdpowiedzUsuńDzieki serdeczne Madziu ! Tak sie ciesze !
Nie dziwie sie,ze ta bransoleta sie spodobala, jest piekna !
Serdecnzosci sle wiele !