Najnormalniej w świecie zatęskniłam
za świątecznym gotowaniem !!!
Ostatnie dni to było szaleństwo bożonarodzeniowych
ozdób, prezentów i zamówień.
W pracowni ceramicznej wypalały się świąteczne
aniołki, renifery, dzwoneczki, serduszka.
W domu czekały witrażowe aniołki, trochę biżuterii,
i filcowe otulacze na ręce.
Roboty było huk i jej ogrom spędzał mi sen z powiek,
bo czas nagli - święta tuż tuż :)
Dzisiaj zrobiłam pierwsze w swoim życiu,
a zarazem ostatnie przed świętami rękawiczki filcowe
z jednym palcem.
Takie było zapotrzebowanie:))
Początkowy rozmiar przeraża wielkością,
ale tak to juz jest z filcowanymi rzeczami:))
Z czasem jedna rękawiczka nabrała odpowiedniego rozmiaru
a po "chwili" obie miały już właściwy rozmiar .
Tak się prezentuje moja pierwsza para rękawic.
Teraz marzę o tym, żeby zacząć wreszcie
piec , gotować i poczuć w domu zapach świąt.
Ale to od jutra :)))
świetne kolorki rękawiczki mają....nie zapracuj się...
OdpowiedzUsuńBożena - dziękuję. Gotowanie to relaks w porównaniu filcowaniem - szczególnie tym "na ostatnią chwilę "
Usuńrekawiczki sa rewelacyjne
OdpowiedzUsuńAga - :))
Usuń